Marcin Kacperek od początku zimy używa gogli POC z nową szybą clarity comp ze sklepu adventuresports.pl– poniżej jego wrażenia.
Pytanie, czy są gogle w których widać kiedy nic nie widać, jest stare jak pomysł osłaniania oczu na nartach.
Od lat jestem fanem fotochromatycznych szyb Zebra produkowanych przez Julbo, które sprawdzają się we wszystkich warunkach, ale kiedy POC ogłosił, że jego szyby clarity są przełomem w podnoszeniu kontrastu, nie mogłem się oprzeć, żeby nie spróbować. Początek zimy dostarczył mi mnóstwa okazji, żeby zbadać jak te gogle spisują się przy płaskim świetle i w związku z tym mam już ugruntowane zdanie na temat szybki POC clarity comp.
Tu uwaga – clarity to szyby rekreacyjne, a clarity comp są przeznaczone dla zawodników i podbijają kontrast tak bardzo, że producent odradza wielogodzinne korzystanie z nich. Ponieważ dni w złej widoczności i tak są często krótsze lub dzielone przerwami zdecydowałem się na clarity comp i to o niej się wypowiadam.
Po pierwsze – kilka dni używania wyłącznie tych gogli w rytmie z przerwami co dwie do trzech godzin nie wywołało żadnych negatywnych odczuć wynikających z przejaskrawienia obrazu. Po drugie – i najważniejsze – to najlepsze gogle na złą widoczność z jakimi się zetknąłem. Oczywiście z zawiei i mgły nie robi się słoneczny dzień, ale jeśli coś w tej mgle majaczy, to widać to lepiej. Moimi podstawowymi goglami pozostaną Zebry Julbo, ale pakując się na wyjazdy na pewno zawsze znajdę miejsce dla POC clarity jako broni na dni najgorszej pogody…