Mnich to klasyk tatrzańskiego przewodnictwa i najbardziej charakterystyczny ze szczytów, na które wybieramy się z północnej, polskiej strony Tatr.
Rozpoznawalnością przebija go chyba tylko Giewont, który z kolei jak długo nie interesować się północną ścianą, nie bardzo mieści się w kategoriach ciekawych szczytów.
Jak każdy Japończyk wchodzi w ciągu życia na Fuji, tak każdy Polak, co najmniej raz znajduje się w Morskim Oku. Najbardziej popularny jest chyba model dwóch wizyt – jedna w dzieciństwie, na wycieczce szkolnej i druga w wieku młodzieńczym, ewentualnie średnim. Niezależnie od ilości wizyt, efektowna iglica Mnicha jest najbardziej wyrazistym elementem krajobrazu, nasuwającym wielu osobom myśl: Ciekawe, czy tam się da wejść?
Oczywiście odpowiedź jest twierdząca, a trudności nie przekraczają możliwości przeciętnie sprawnej osoby. Ze względu na ekspozycję niezbędna jest asekuracja, ale nagromadzenie trudności jest naprawdę niewielkie. Często główną przeszkodą w wejściu bywa obawa, że będzie trudno, a kiedy podejdzie się bliżej i zacznie wspinaczkę okazuje się, że sam ruch nie jest żadnym kłopotem.
Satysfakcja z wejścia na szczyt jest naprawdę duża, a droga w dół jest prosta i wygodna. Dla bardzo wielu zdobywców Mnicha powrót na dół jest pierwsza w życiu okazją, żeby zjechać, lub zostać opuszczonym na linie.
Wycieczka na Mnicha nie jest bardzo wymagająca kondycyjnie, ani technicznie, co w zestawieniu z efektowną sylwetką szczytu decyduje o jego popularności. Z perpektywy przewodnika, to dobry cel ze względu na praktyczny brak zagrożeń obiektywnych. Przy racjonalnym wyborze drogi praktycznie nie ma tam zagrożenia spadającymi kamieniami, czy kruszyzny, co jest bardzo ważne dla bezpieczeństwa.
Wejście na Mnicha często bywa zamawiane jako prezent – najczęściej urodzinowy, ale zdarzały się i ślubne. Wciaz czekamy na parę, która zdecyduje sie na wycieczkę w ślubnych strojach 🙂
Plan dnia i więcej zdjęć z wycieczki możecie znaleźć tutaj: https://freerajdy.pl/mnich/
Zapraszamy!