W ostatnim czasie na szkoleniach lawinowych znaczący nacisk kładziemy na strategie i sposoby odkopywania poszkodowanych spod śniegu – o czym teraz pisać nie będziemy, ten temat poruszymy w innym artykule. Ponieważ wg ostatnich statystyk alpejskich większość ofiar lawin zmarła w wyniku zbyt długiego czasu odkopywania. W dobie dzisiejszych trzy antenowych detektorów lawinowych z wyświetlaczami samo poszukiwanie najmocniejszego sygnału jest coraz łatwiejsze, bo na wyświetlaczu strzałka pokazuje kierunek i zmienia się odległość do wysyłanego sygnału. Procesory, które zliczają dane w tych urządzeniach są coraz sprawniejsze. Natomiast pozostaje niezmienny problem odkopywania poszkodowanych. Postęp technologiczny nie ma tu istotnego wpływu – zawsze będzie to trudna i męcząca praca. Nie będzie także do pobrania aplikacji na smartfona – np. kopanie.
Przechodząc kolejno fazy poszukiwania ofiary lawiny tj. odczytanie na detektorze pierwszego sygnału, podążanie za sygnałem, wytyczenie krzyża blisko śniegu gdy jesteśmy nad poszkodowanym – czyli faza szczegółowa, te etapy odbywa się gdy sondę i łopatę mamy spakowaną jeszcze w plecaku. Po fazie szczegółowej zaznaczamy super maksimum i zaczynamy kolejną fazę sondowania śniegu sondą lawinową i po natrafieniu na ciało zabieramy się do wykopywania.
Wykopywanie to jak wspominamy trudna praca – wbrew pozorom złożony temat, bo niekoniecznie poszkodowany może być przykryty cienką warstwą śniegu. Odkopywanie głęboko zasypanej osoby nie tylko wymaga techniki ale także dobrego sprzętu – czyli łopaty. Czas wydobycia poszkodowanego bez dobrej szufli znacznie sie wydłuża, jeżeli mamy byle jaką łopatę to staje się to także bardzo męczące. Odradzamy kupowania zestawów lawinowych w których głównym kosztem jest detektor, a reszta (sonda +łopata) nie jest brana pod uwagę.
Przy zakupie zestawu lub samej łopaty bo np. resztę świętej trójcy już mamy radzimy dobrać łopatę ze styliskiem teleskopowym, rozkładanym. Wtedy siła efektywność przerzucania śniegu się zwiększa. Rączka, którą trzymamy na końcu łopaty najlepiej jakby miała D – kształtny uchwyt. Ponieważ taki uchwyt gwarantuje nam włożenie czterech palców i skuteczne dociskanie kciukiem rączki w czasem grubych niezgrabnych rękawicach narciarskich. Uchwyty T kształtne – najbardziej popularne – nie dają takiej ergonomii co D kształtne. Już dawno odeszliśmy od szufli plastikowych, niby nie łamalnych ale jednak życie pokazało łamalnych… Lawina jeżeli nabierze prędkości rozgrzewa się, gdy zatrzymuje się i zmienia się w lawinisko to stygnie, jak stygnie to masa śnieżna może stać się zbryloną twardą strukturą, dlatego aluminiowa szufla (np materiał T6) zdaje najlepiej egzamin. Te wszystkie szczegóły w łopacie mają naprawdę duże znaczenie. Poniżej przedstawiamy filmik z wypadku lawinowego obok nartostrady, zeszła mała lawinka, która przysypała narciarza. Nie krytykujemy tego nagrania ale widać, jak wiele wynika problemów ze sprzętem gdy jest np. zimno i nie do końca ludzie radzą sobie dobrze (w takich warunkach) z podstawową łopatką lawinową: