W tym roku zorganizowaliśmy wyprawę na dwie popularne góry w Kaukazie, Kazbek i Elbrus. Polecieliśmy do Tbilisi w Gruzji i rozpoczęliśmy akcję górską na jednym z kilku gruzińskich wulkanów – Kazbeku 5047 m npm., a następnie drogą lądową przedostaliśmy się do Rosji i weszliśmy na dwa wierzchołki Elbrusa.
Kazbek jest bardzo popularną górą, szczególnie latem próbuje wejść na ten szczyt wielu turystów i alpinistów z prawie całego świata. Sporo osób przybywa tu z Polski.
Wulkan jest bardzo łatwo osiągalny z Polski, w sezonie z naszego kraju na stałe występują połączenia lotnicze do Kutaisi i Tbilisi. Loty są stosunkowo tanie, a koszty życia w Gruzji są porównywalne cenowo do polskich.
Pomimo, że szczyt ma ponad 5000 metrów to dla wielu osób staje się pierwszą wysokogórską wyprawą po Tatrach. Wielu turystów nie do końca zdaje sobie sprawy z zagrożeń, które wynikają z tego, że jest to szczyt należący już do gór wysokich. Kazbek pokryty jest lodowcem, miejscami (nawet na jego płaskich odcinkach) dość mocno uszczelinionym. Czyli umiejętności asekuracji w takim terenie muszą być opanowane przed próbą jego zdobycia. Szczyt osiąga wysokość 5047 m npm. zatem aby wejść w miarę bezpiecznie na szczyt należy przed atakiem się zaaklimatyzować. Teren w górnych partiach masywu wymaga także wiedzy w posługiwaniu się mapą, kompasem i wysokościomierzem, ponieważ pogoda potrafi tu być gwałtownie zmienna, a prognozy często się nie sprawdzają. Z racji tego, że górne plateau lodowce położone jest praktycznie w Rosji, to nawet sygnał telefonu satelitarnego tam zanika.
Elbrus 5642 m npm. jest wyższy od Kazbeka o mniej więcej 600m., pod względem technicznym ( mamy na myśli ukształtowanie lodowca, nachylenie stoków) jest łatwiejszy. Natomiast szczyt podatny jest na silne, zimne wiatry i również na gwałtowne zmiany pogody. To właśnie nagłe załamania pogody są przyczyną ludzkich tragedii w rejonie Elbrusa. Pomimo tego, że stoki nie są ekstremalnie strome w rejonie drogi normalnej, zdarzały się obsunięcia i upadki ludzi ze zboczy tego potężnego masywu.
Te wszystkie wyżej wymienione niedogodności związane ze zdobywaniem tego typu gór i tak znajdują swoich „amatorów”…
No i właśnie tak było z nami:
1 dzień – przyjazd do Kazbegi (1740m npm.) i podejście do Cmiba Sameba, znanego na całym świecie prawosławnego klasztoru (2170m npm.) Zejście na noc do Kazbegi:
2 dzień – podejście z Kazbegi do schroniska Bethlemi zwanego popularnie Meteostacją (3600 m npm.) Nocleg w mało komfortowych warunkach no i wysoko, więc i mało komfortowo dla organizmu:
3 dzień – rano, podejście na ok. 4000 m npm. do kapliczki nad Meteostacją i powrót na lekko (zostawiwszy depozyt przy Meteostacji) do Kazbegi na niski nocleg.
4 dzień – podejście z Kazbegi na lekko do Meteostacji, wczesne pójście spać w syfiastym Bethlemi Hut.
5 dzień – atak szczytowy, pobudka i wyjście w stronę szczytu o 2:30 rano. O ok. 8:00 rano na szczycie niestety w chmurach 🙁 tego samego dnia zeszliśmy do Kazbegi.
6 dzień – przejazd autem z Kazbegi przez granice do Terskol w Rosji pod Elbrusem. 6 godzin stania na granicy + 4 godziny jazdy autem = zmęczenie i dzień do końca odpoczynkowy 😉
7 dzień – za pomocą wyciągów dostajemy się do schroniska Leaprus pod Elbrusem na wysokości 3917 m npm. Owe schronisko to istny luksus, podgrzewana podłoga, pełne wyżywienie, wifi i czysto. Oraz całkiem zgrabne Chanele turystki z Lotwy 🙂
łotewska szkoła aklimatyzacji …
Dzień 8 – atak szczytowy na Elbrus, wykorzystaliśmy Ratrak do tego celu, żeby przejechać monotonne i płaskie fragmenty wulkanu. O ok. 7:20 rano stanęliśmy na Elbrusie Zachodnim 5642m npm., a po zejściu na przełęcz i ponownej wspinaczce o ok. 10 rano stanęliśmy na wschodnim wierzchołku Elbrusa 5621 m npm. 🙂 widoki nie zapomniane! Tego dnia zeszliśmy i zjechaliśmy do Terskol świętować pełny sukces wyprawy.
Dni rezerwowe wykorzystaliśmy na nizinną turystykę.