Od lat staramy się zaczynać sezon pozatrasowy jak najwcześniej. Nasze podstawowe propozycje na listopad i grudzień to tyrolskie lodowce. Uważamy je za najlepsze, gdyż mają atuty względnie wysokiego położenia, co sprzyja opadom, a jednocześnie lodowce nie są zbyt rozbudowane. Złożony teren daje dużo możliwości wyboru wariantów ze względu na warunki i możliwości uczestników, a także ciekawej jazdy poza lodowcem, co w ostateczny sposób rozwiązuje kwestię zagrożeń związanych ze szczelinami. Dodatkowo te dwie doliny znajdują się bliżej Polski, niż wiele innych lokalizacji i wybranie się tam na weekend lub trzy dni zachowuje względnie korzystny stosunek czasu spędzonego w podróży do czasu spędzonego na nartach. Już w tej chwili jest w Stubaital nasz ekipa rekonesansowa, prowadzona przez Pawła Kunachowicza. Oficjalnie rozpoczynamy sezon wyjazdem do Stubaia 12-15 grudnia. (https://freerajdy.pl/freeride/rozpoczecie-sezonu-w-stubaital-grudzien-2013/)
Poniżej przedstawiamy kilka porad dotyczących początku sezonu pozatrasowego. Miłej lektury 🙂
Początek sezonu nie jest najlepszym okresem dla miłośników jazdy poza trasami. O ile można liczyć na w miarę przyzwoite warunki na przygotowywanych przez ratraki trasach na lodowcach, o tyle poza nimi bywa ciężko. Mało śniegu, zagrożenie lawinowe, szczeliny w lodowcach i brak formy to podstawowa lista nieprzyjaciół. Mimo ich obecności z reguły już w listopadzie można zacząć działanie.
Ilość śniegu – oczywiście jest różna w różnych latach, ale w Tatrach rzadko się zdarza żeby można było jeździć poza trasami przed Nowym Rokiem. Nawet jeżeli śniegu jest sporo, to często pochodzi on z jednego opadu i nie ma twardszej bazy, co powoduje, że jedziemy po leżących pod nim kamieniach. Narty za tym nie przepadają, a co gorsza, możemy uderzyć w jakąś przeszkodę – kamień czy pień – zasłoniętą tylko przez rzadki nowy śnieg. Radą na takie niespodzianki jest zachowawcza jazda, polecana w początku zimy również z innych z innych względów. Generalnie jeśli chcemy jeździć poza trasami, to w listopadzie i grudniu musimy myśleć o wyjazdach alpejskich, bo Tatry bywają realną propozycją raz na wiele lat.
Zagrożenie lawinowe jest większe wczesną zimą przy niewielkiej ilości śniegu niż później w sezonie. Cienka pokrywa śnieżna jest bardziej niestabilna i podlega niekorzystnym przemianom – nie wolno o tym zapominać. Za obowiązkowe należy również uznać przypomnienie sobie zasad i przećwiczenie działań związanych z ratownictwem w zespole i używaniem sprzętu lawinowego – transmiterów, sond i łopat. Dla osób jeżdżących poza trasami bez przewodnika konieczna jest znajomość zagadnieniach lawinowych. Inaczej mówiąc, kto się w nich nie orientuje, a chce działać samodzielnie wybiera się najpierw na kurs lawinowy, niezależnie od pory sezonu. Skądinąd kursy organizuje się w pierwszej połowie sezonu właśnie ze względu na trudniejsze, bardziej wymagające, ale i bardziej pouczające warunki. (W razie zainteresowania zapraszamy: https://freerajdy.pl/kursy/unikanie-lawin-dla-narciarzy/)
Szczeliny w lodowcach pozasłaniane jedynie cienką warstwą nowego śniegu, są niewidoczne, ale nie muszą być zamknięte. Szczeliny są oczywiście zagrożeniem zawsze i nawet w marcu zatrzymanie się w kilka osób na zasypanej szczelinie o szerokości pięciu metrów może mieć smutny koniec. Podobnie jak w przypadku zagrożenia lawinowego, żeby jeździć na nartach po lodowcach, trzeba wiedzieć jak to robić. Dla tych, którzy trochę wiedzą i chcą się rozwijać dalej, rada jest następująca – wczesną zimą warto unikać dużych lodowców i najwyżej położonych stacji narciarskich, bo często większa ilość opadów nie rekompensuje większej ilości dużych szczelin. Żeby pozwalać sobie na listopadową jazdę poza trasami w takich miejscach trzeba być naprawdę pewnym swoich umiejętności oceny warunków i mieć bardzo duże doświadczenie lodowcowe.
Dodatkowym zagrożeniem występującym wczesną zimą na lodowcach jest często spotykana sytuacja, kiedy przy pozornie dobrych warunkach w bardzo stromych miejscach w dalszym ciągu mamy do czynienia z czystym lodem, zamaskowanym jedynie cienka warstwą śniegu. Dochodzi do tego tam gdzie jest zbyt stromo, żeby padający śnieg utrzymywał się na lodzie, więc wjechanie w taki teren może skończyć się brzydkim upadkiem i to nie w znaczeniu wywrotki, a przemieszczenia się w dół stoku.
Brak formy dla większości z nas będzie istotnym czynnikiem rozpoczynania sezonu. Po lecie spędzonym na innych aktywnościach, czy wręcz bez aktywności, nasze nogi, kolana i reszta ciała nie bardzo spodziewają się nagłego przyjęcia pełni obciążeń związanych z narciarstwem off piste. Jedynie głowa pełna wspomnień z końca poprzedniej zimy jest gotowa na wszystko… To jest groźny zestaw. 🙂
Na pewno należy jeździć znacznie bardziej zachowawczo i delikatnie, a także zmienić ustawienia bezpieczników, tak aby narty wypinały się przy mniejszych obciążeniach. W miarę rozjeżdżania się w sezonie i podnoszenia poziomu agresywności jazdy oczywiście nie wolno zapomnieć o dokręcaniu bezpieczników z powrotem.
Do zobaczenia na stokach! 🙂